Z roku na rok Świdnica wydaje coraz więcej na umieszczanie swoich mieszkańców w domach pomocy społecznej poza miastem. W 2023 r. było to już ponad 4,8 miliona złotych. Tymczasem miasto nadal nie ma własnego DPS-u. Koszty rosną, potrzeby ze względu na dynamicznie starzejące się społeczeństwo również – a planu na rozwiązanie tego problemu w mieście ciągle brak. Złożyłam interpelację, w której zapytałam o wydatki na domy pomocy społecznej oraz liczbę mieszkańców Świdnicy, którzy są tam kierowani. Otrzymana odpowiedź pokazuje, że ten temat to już nie tylko kwestia społeczna, ale również finansowa – i wymaga natychmiastowej reakcji.
Tabela: Liczba mieszkańców i wydatki Gminy Miasto Świdnica na DPS (2018–2024)
Rok | Liczba osób w DPS | Wydatki Gminy (zł) |
---|---|---|
2018 | 86 | 2 065 300 |
2019 | 89 | 2 348 933 |
2020 | 90 | 2 515 683 |
2021 | 104 | 2 982 070 |
2022 | 115 | 3 651 959 |
2023 | 127 | 4 816 637 |
2024 (do czerwca) | 114 | 2 731 207 |
Wydatki Gminy Miasto Świdnica na umieszczanie mieszkańców w DPS-ach wzrosły ponad dwukrotnie w ciągu sześciu lat – z 2 mln zł w 2018 r. do niemal 5 mln zł w 2023 r.
Tylko w pierwszym półroczu 2024 r. miasto zapłaciło już ponad 2,7 mln zł – co oznacza, że ten rok może zakończyć się kolejnym rekordem.
To są pieniądze, które w znacznej części trafiają do innych miast i powiatów – bo Świdnica nie ma własnego DPS-u.
Zamiast inwestować w lokalne rozwiązania, lokalne miejsca pracy w DPS-ach (pieniądz zostawał by u nas i wracał w postaci podatków od wynagrodzeń i z innych gmin, któe u nas umieszczałby by swoich podopiecznych) subwencjonujemy cudze placówki, tracąc przy tym kontrolę nad standardem i dostępnością opieki.
Skala problemu jest już tak duża, że brak własnego domu pomocy społecznej staje się nie tylko błędem strategicznym, ale też finansową nieodpowiedzialnością.
Zgodnie z moją deklaracją w kampanii wyborczej - będę dążyć do tego, aby w naszym mieście w porozumieniu z powiatem lub ościennymi gminami powstał DPS. O tej pilnej potrzebie, bo prognozy demograficzne nie kłamią, będę mówiła coraz głośnie, a także namawiała pozosyałych radnych do wspólnych działań w tym kierunku. Czas przestać gadać, a zacząć podejmować realne korki, które pozwolą uwtorzyć tę placówkę. To już nie wybór. To konieczność.