W Toruniu po podwyżkach mieszkańcy płacą 20 zł / os. za śmieci miesięcznie. W Bydgoszczy 27 zł, w Krakowie 35 zł.
A świdniczanie będą płacili o 20% więcej, czyli zamiast stawki 35 zł, która obowiązywała od 2 lat zapłacą od osoby 42 złote. Tak zdecydowali podczas ostatniej przedawakacyjnej sesji 26 czerwca 2025 r. radni koalicji-niekoalicji, czyli PiS i BMS. Ja głosowałam przeciw tej podwyżce.
To bardzo duża podwyżka... Dla niektych bardzo duża.
Choć to kropla w morzu potrzeb, bo sięgnięcie do kieszeni mieszkańców wcale nie wystarczy, by system gospodarki odpadami się zbilansował. Miasto będzie musiało do niego - mimo podwyżek jeszcze dołożyć. Aby to zrobić, trzeba będzie skądś te środki przesunąć lub jak ktoś woli skądś zabrać.
Gospodarka odpadami to trudny dla gminy temat.
Ja głosowałam przeciw podwyżce w takiej wysokosci.

Dlaczego?
Dlatego, że:






Od jakiegoś czasu zastanawia mnie, czy nie jest przypadkiem tak, że miasto doi samo siebie, tfu doi mieszkańców, bo... Nasza gmina i jako udziałowiec i jako zleceniodawca usług ma niewątpliwie wpływ na to co dzieje się w PUO i w ZOM- ie także, a obserwując niektóre afery śmieciowe w Polsce (a śmieci to niezły biznes) może rodzić się pytanie, czy ceny niektórych usług nie są przypadkiem uzgadniane nieco wcześniej jeszcze zanim ogłosi się postępowanie na tzw. konkurencyjnych warunkach. Bo za wszystko i tak zapłacą mieszkańcy.
Podwyżki opłat za śmieci dla mieszkańców, jak widać, wcale nie rozwiązują problemu. System w Świdnicy jest coraz droższy i mimo "drenowania" kieszeni mieszkańców, trzeba do niego sporo dokładać. Nie spina się. Ale są gminy, w których się spina.
Dlaczego jednak gdzie indziej jest taniej?
Dlaczego tak tanio w stosunku do Świdnicy jest w Toruniu czy Bydgoszczy?
Bo miasta te we współpracy samorządowej w porę zainwestowały w spalarnie i zakłady sortowania odpadów. I nadal inwestują w nowoczesne rozwiązania, co pozwala im obniżyć opłatę w przeliczeniu na mieszkańca i utrzymać ją na minimalnym poziomie.
W Świdnicy ceny za odpady będą rosły.
Nie zmaleją.
Z jednej strony to ogólny trend, który zawdzięczamy polityce UE, krajowej, z drugiej - pomijając starania o pracę wydziału - mam cały czas nieodparte wrażenie, że i tym dość dochodowym obszarem gospodarki miasta rządzi z drugiego rzędu stary, dobry układ. A on musi być dokarmiany. Dlatego nikt nie robi nic z absurdami PSZOK.
Jeśli nie chcemy płacić coraz więcej, musimy dążyć do tego, by to wszystko zmienić.
I wybrać drogę podobną do tej, jaką poszedł np. Toruń.
Dogadać się z innymi samorządami, pozyskać środki zewnętrzne i zainwestować w spalarnię czy w inne technologiczne rozwiązania, które mogłyby zostać wdrożone na obszarze MZEC-u lub w samej naszej ciepłowni, co pozwoliłoby ustabilizować zarówno opłaty za odpady od gospodarstw domowych i nieruchomości niezamieszkałych, a jednocześnie być może i obniżyć koszty wytworzenia energii cieplnej i ciepłej wody.
Takie rozwiązania od dawna funkcjonują na zachodzie, m.in. w Wiedniu i warto sprawdzić, jak sprawdzają się w Toruniu.
Wyjścia nie mamy.
Już najwyższy czas.
By zdecydować o podobnych inwestycjach.
Chyba, że jako mieszkańcy czujemy się bogaci...
Bo na 42 złotych opłaty za śmieci od mieszkańca na pewno się nie skończy to sięganie do kieszeni...
Te stawki będą szybowały w górę z każdym rokiem.
A my będziemy psioczyć na kolejne rządy, UE i chwalić świadczące mam uslugi firmy, w których miasto ma udziały i swoich ludzi zarabiających np. radach nadzorczych jak dobrze się z nimi współpracuje i że nie da sie taniej.