Prezydent Świdnicy jeździ. To część jej obowiązków – konferencje, spotkania, wydarzenia, reprezentacja. Ale mieszkańcy mają prawo wiedzieć nie tylko, ile to kosztuje, ale przede wszystkim: dokąd jeździ prezydent, z kim się spotyka i co z tych wyjazdów wynika dla Świdnicy. Dlatego złożyłam interpelację, prosząc o pełne zestawienie delegacji prezydent Beaty Moskal-Słaniewskiej z pierwszego półrocza 2024 roku – z podaniem miejsca, celu i ewentualnych korzyści dla miasta.
Gdzie jeździła prezydent Świdnicy w I poł. 2024?
Z odpowiedzi urzędu wynika, że prezydent Świdnicy odbyła 16 (???) delegacji służbowych, m.in. do:
-
Sopotu – gala Smart City Forum,
-
Warszawy – konferencje i spotkania Związku Miast Polskich oraz wizyty w ministerstwach,
-
Wrocławia, Opola, Katowic, Poznania – wydarzenia regionalne i spotkania sieci samorządowych (ZIT, Aglomeracja Wałbrzyska),
-
Wałbrzycha, Dzierżoniowa, Strzegomia, Legnicy – sesje zgromadzeń związków i stowarzyszeń, zebrania członkowskie.
Co z tego ma Świdnica? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że miasto nie potrzebuje obecności. Miasto potrzebuje efektów: nowych projektów, środków zewnętrznych, deklaracji współpracy, ułatwień dla mieszkańców, kontaktów z decyzyjnymi osobami.
A dziś nie mamy żadnych dowodów, że te efekty rzeczywiście są.
Nie ma raportów. Nie ma rezultatów. Jest tylko obecność.
Delegacje mają sens – ale tylko wtedy, gdy naprawdę coś przynoszą.
Jeśli nie, to są tylko kosztownym kalendarzem spotkań „dla bycia”. A tego samorząd – szczególnie lokalny – nie powinien sobie pozwalać.