Ile kosztowały opracowania, koncepcje i dokumentacje techniczne zamawiane przez miasto od 2018 roku? Ile z nich zakończyło się realną inwestycją? Ilu zleceń nie wykorzystano w ogóle? Te pytania – proste i dotyczące gospodarowania publicznym majątkiem – zadałam w interpelacji. Odpowiedź? Urząd odmówił odpowiedzi, bo… to „za dużo danych” i „nie spełnia warunków interpelacji”.
O co zapytałam?
Poprosiłam o zestawienie:
-
opracowań, koncepcji i projektów inwestycyjnych oraz budowlanych sporządzonych przez Gminę Miasto Świdnica w latach 2018–2024,
-
dat ich sporządzenia,
-
kosztów przygotowania,
-
oraz informacji, czy i w jaki sposób zostały wykorzystane – czy przeszły do etapu realizacji.
Odpowiedź Prezydent Świdnicy
Prezydent Beata Moskal-Słaniewska stwierdziła, że pismo nie spełnia wymogów formalnych, ponieważ:
-
zawiera „ogromny zasób danych”,
-
nie wskazuje istotnego interesu społecznego (a to ciekawe - plany, koncepcje, zwłaszcza te, które lądują w koszu, bo nie są realizowane to... nie jest istotny interes społeczny naszej wspólnoty).
-
nie przedstawia opisu stanu faktycznego ani konkretnych pytań.
Interpelacja została pozostawiona bez odpowiedzi w trybie ustawowym. Zasugerowano, że jako radna mogę umówić się telefonicznie i przyjść do urzędu, gdzie dokumenty zostaną pokazane „w miarę możliwości kadrowych”.;-)
Dodano, że dokumentacja w dużej części jest archiwalna i jej zebranie wymagałoby zaangażowania wielu pracowników oraz „mogłoby zakłócić bieżące funkcjonowanie urzędu”.
To naprawdę zatrważające, że Urząd Miasta nie ma jednej prostej odpowiedzi na pytanie: ile zapłaciliśmy za opracowania, które nigdy nie zostały zrealizowane w konkretnych latach... To pokazuje, że za pieniądz publiczny jest czymś z czym nie musimy się liczyć... Bo i po co.
Zamiast jawności i rozliczalności – kolejna próba ukrycia danych pod pretekstem formalnym.
A przecież chodzi o rzeczy najbardziej podstawowe:
-
ile kosztuje planowanie w tym mieście,
-
co zostało wykonane i gdzie się kurzy w szufladach,
-
czy nie powielamy wydatków i zleceń.
Nie przyjęto nawet argumentu, że chodzi o działanie na rzecz przejrzystości finansowej i planistycznej, czyli fundament uczciwego zarządzania publicznymi pieniędzmi.
Złożę kolejne wnioski – tym razem precyzyjnie dzieląc je na bloki tematyczne. Ale fakt, że prezydentka miasta uznaje pytanie o koszty opracowań za „zbyt uciążliwe”, mówi sam za siebie.