Teatr Miejski w Świdnicy ma być remontowany — to dobrze. Ale czy ktoś zapytał, czy scena po przebudowie nadal będzie… sceną teatralną? Zamiast klasycznego podestu z wyraźnym podziałem na scenę i widownię, projekt zakłada tzw. schody wodewilowe, czyli szerokie, płynnie schodzące stopnie od sceny w stronę publiczności. Takie rozwiązanie sprawdza się przy rewiowych pokazach, występach tanecznych i eventach estradowych.
Ale czy powinno być zastosowane w teatrze? Jako iż remont Teatru Miejskiego w Świdnicy wzbudza wiele pytań — zarówno wśród mieszkańców, jak i środowiska artystycznego, a ja podczas kampanii wyborczej deklarowałam, że powstrzymam ten zły pomysł ze sceną, to już na początku kadencji postanowiłam zapytać o szczegóły i temu przeciwdzialać. Zwróciłam się z interpelacją zawierającą pytania i uwagi dotyczące tego miejsca.
Zapytałam w niej m.in o:
-
ile kosztowała cała dokumentacja projektowo-kosztorysowa oraz jej aktualizacje,
-
kto i kiedy konsultował projekt,
-
czy wprowadzenie schodów rewiowych ogranicza możliwości wystawiania klasycznych spektakli teatralnych,
-
czy liczba miejsc na widowni została zmniejszona,
-
na kiedy planowany jest start prac i ile mają potrwać.
Prezydent Świdnicy odpowiedziała m.in., że:
🔹 Dokumentacja projektowa wykonana przed 2024 rokiem kosztowała 339 480 zł.
🔹 W 2024 r. nie dokonano zmian scenicznych, ale zaktualizowano kosztorysy i uzupełniono je o konserwację rzeźb i stolarki zabytkowej – za 20 910 zł.
🔹 Projekt był konsultowany wyłącznie z ówczesną dyrektor ŚOK — Anną Rudnicką.
🔹 Urząd twierdzi, że schody rewiowe „nie są rozwiązaniem złym”, lecz przyznaje, że budzą wątpliwości środowiska aktorskiego.
🔹 Według urzędu scena z wodewilowymi schodami nie zmniejsza liczby miejsc na widowni, ale „zmienia charakter sali” z teatralnej na estradową.
🔹 Prace budowlane mają trwać 15 miesięcy – bez podania dokładnej daty rozpoczęcia.
🔹 Dokumentacja nie została udostępniona radnej w formie elektronicznej. Urząd umożliwia jedynie wgląd na miejscu, po wcześniejszym umówieniu.
Można zmienić scenę teatralną w przestrzeń eventowo-rewiową — tylko trzeba uczciwie o tym powiedzieć.
Schody wodewilowe świetnie wyglądają na koncertach i galach, ale niszczą podstawowe zasady inscenizacji teatralnej. Teatr dramatyczny wymaga innego układu przestrzeni: granicy, dystansu, światła, ciszy. A nie estrady.
Zamiast otwartej debaty, mamy półgłosem wprowadzaną decyzję — bez konsultacji ze środowiskiem teatralnym, bez dialogu z grupami artystycznymi, które przez lata korzystały z tej sceny.
Nie jestem przeciwko zmianom. Jestem przeciwko pozornym konsultacjom, braku przejrzystości i decyzjom, które mają wpływ na kulturę, ale zapadają jakby mimochodem — gdzieś między harmonogramem a kosztorysem. Jestem też przeciwko kłamstwom - osoby, ktore występują na tej scenie, a także znają teatr - twierdzą, że nowy układ sceniczny albo zmniejszy powierzchnię sceny - ograniczy jej teatralną głębokość, albo liczbę miejsc na widowni, innej opcji nie ma skoro scena ze schodami wodewilowymi jest o znacznie większa, a jej powierzchnię kradną schody. Z uwag, jakie do mnie spływały wynikało, że podczas projektowania nikt nie chciał słuchać opinii pracowników i regularnie występujących na tej scenie doświadczonych aktorów teatralnych.