Boisko położone pomiędzy ulicami Kościelną, Garncarską i placem św. Małgorzaty od lat popada w zapomnienie. Teren zaniedbany, niewykorzystywany, a przecież mógłby służyć młodzieży i mieszkańcom Śródmieścia jako lokalna przestrzeń rekreacyjna. Podnosiłam w kampanii wyborczej wraz z grupą Spoza Układu, że czas je zrewitalizować i przekazać społecznościom lokalnym. To ostatnie boisko w śródmieściu.
Złożyłam interpelację, w której zaapelowałam o to, by władze miasta rozpoczęły prace koncepcyjne nad zagospodarowaniem tej przestrzeni – z udziałem mieszkańców. Tak, by to oni mogli współdecydować, jak ten teren ma wyglądać i z czego będą korzystać.
Czego dotyczyła interpelacja?
W piśmie z 28 czerwca 2024 r. wskazałam, że:
-
boisko sąsiadujące z ul. Kościelną, Garncarską i pl. św. Małgorzaty od lat jest zaniedbane i niewykorzystywane,
-
teren ten ma ogromny potencjał, by stać się małym, śródmiejskim centrum rekreacji i integracji,
-
konieczne jest, by zagospodarowanie odbywało się w partycypacji z mieszkańcami, z uwzględnieniem ich głosu i potrzeb,
-
trzeba unikać powtórki z Ogrodu Jordanowskiego, który został zrealizowany bez konsultacji społecznych, co skutkuje obecnie poczuciem wykluczenia wielu użytkowników.
Zaapelowałam, by w pierwszej kolejności:
-
rozpocząć konsultacje z mieszkańcami Śródmieścia, szczególnie z ulic 1 Maja, Kościelnej, placu św. Małgorzaty,
-
w kolejnym kroku przygotować projekt zagospodarowania odpowiadający realnym potrzebom ludzi żyjących wokół tego miejsca.
Co odpowiedziała Prezydent?
W odpowiedzi z 12 lipca 2024 r. prezydent Beata Moskal-Słaniewska poinformowała, że:
-
w budżecie miasta nie ma obecnie środków na wykonanie koncepcji i dokumentacji projektowej,
-
w przypadku pozyskania funduszy zostanie zlecone opracowanie dokumentacji – wraz z konsultacjami społecznymi.
czyli mówiąc wprost, delikatnie próbowano dać mi znać, by się odczepić... Bo jak można pozyskać fundusze na coś, co do czego nie ma koncepcji... i planów?
Brak środków to niestety standardowa odpowiedź, gdy mowa o potrzebach mieszkańców Świdnicy. Ale przecież nie każda zmiana musi kosztować miliony. Czasem wystarczy dobra wola i gotowość do rozmowy z ludźmi, którzy mieszkają obok.
Chcę, żeby to miejsce wróciło do mieszkańców – nie jako betonowy projekt z góry, ale jako wspólna przestrzeń tworzona razem.
I dlatego będę wracać do tej sprawy przy każdym kolejnym budżecie i planie inwestycyjnym. Już jesienią złożę wnioski do budżetu Świdnicy na 2025 rok, aby uwzględnić ten teren w inwestycjach miasta.