Świdnica to miasto kupieckie. Ma długą i piękną historię, dzięki której z dumą nosi to miano. Tym bardziej martwi mnie wygląd obiektu będącego w zasobach naszej gminy – Miejskiego Domu Handlowego na placu Grunwaldzkim. To budynek zarządzany przez MZN - zakład budżetowy podlegający Prezydentowi Miasta, a formalnie nadzorowany również przez Radę Miejską jako organ uchwałodawczo-kontrolny wybrany przez mieszkańców w demokratycznych wyborach.
Bezpieczeństwo mieszkańców to nie deklaracja – to działania tu i teraz. A także odwaga, by planować i podejmować decyzje z wyprzedzeniem, zanim sytuacja nas zaskoczy. To, co dzieje się dziś w Europie, za granicami Polski (wojna na Ukrainie, problemy na granicach, sytuacja na Bliskim Wschodzie czy decyzje i nieobliczalność prezydenta USA, niepokoi wielu mieszkańców.
Zdewastowane chodniki, dziurawe jezdnie, brak odwodnienia i chaos infrastrukturalny – tak wygląda codzienność mieszkańców ulic Skłodowskiej-Curie, Lompy, Krzywickiego, Staszica, Prażmowskiego i Michejdy w Świdnicy. Od lat czekają na remonty, które nie nadchodzą. Dziś słyszą po raz kolejny: „planujemy dokumentację”. Tymczasem po tych ulicach chodzą dzieci, osoby starsze, a zimą – ślizgają się na błocie i nierównościach. Dość odkładania spraw oczywistych. Miasto musi przestać udawać, że problemu nie ma – bo raporty techniczne już jasno mówią: jest źle.
Czy Świdnica rzeczywiście zasługuje na miano miasta „dobrego do życia”? Z perspektywy władz lokalnych hasło to brzmi dumnie. Ale co, jeśli za tym marketingowym sloganem kryje się rzeczywistość, która mieszkańców przyprawia o frustrację? Przykład Pana Tomasza z ulicy Sudeckiej Osiedla na Wzgórzu w Świdnicy pokazuje, że czasem zwykła latarnia i wysoki krawężnik mogą stać się symbolem tego, jak administracja „sprzyja” swoim mieszkańcom.
Świdnica w ciągu 10 lat aż dwukrotnie zmieniała system do obiegu dokumentów, wydając ponad 1,4 mln zł. Każda zmiana to efekt technologicznej porażki poprzedniego wdrożenia. Gdzie była analiza ryzyka i długofalowe planowanie? Cyfryzacja administracji to kosztowny i skomplikowany proces – ale też narzędzie transparentności, które powinno działać sprawnie i stabilnie. Tymczasem w Świdnicy w ciągu zaledwie 10 lat zmieniano system obiegu dokumentów aż dwukrotnie. Zapytałam o przyczyny tych zmian, koszty wdrożeń i funkcjonowania. Odpowiedź pokazuje: systemy nie działały jak trzeba, integracja zawiodła, a miasto wydało setki tysięcy złotych.
Sprawa ulicy Kanonierskiej to przykład, jak łatwo w miejskiej rzeczywistości odpowiedzialność za zobowiązania prywatnego inwestora może spaść na barki mieszkańców. Kilka lat temu miasto podpisało z deweloperem umowę, która miała gwarantować, że to on — jako podmiot prywatny — sfinansuje budowę drogi do obsługi swojej inwestycji przy ul. Kanonierskiej. Deweloper okazał się jednak nierzetelny i po latach oczekiwań to miasto podjęło decyzję o realizacji inwestycji z własnych i publicznych środków.
Ile kosztowały opracowania, koncepcje i dokumentacje techniczne zamawiane przez miasto od 2018 roku? Ile z nich zakończyło się realną inwestycją? Ilu zleceń nie wykorzystano w ogóle? Te pytania – proste i dotyczące gospodarowania publicznym majątkiem – zadałam w interpelacji. Odpowiedź? Urząd odmówił odpowiedzi, bo… to „za dużo danych” i „nie spełnia warunków interpelacji”.
Temat Szkoły Podstawowej nr 315 wraca u mnie nie bez powodu. Placówka, będąca ostatnią szkołą podstawową w ścisłym centrum Świdnicy, od lat zmaga się z problemami lokalowymi i niedoinwestowaniem. Tymczasem właśnie tu uczą się dzieci mieszkańców Śródmieścia, a ich rodzice od dawna wyrażają coraz większy niepokój o przyszłość szkoły. To właśnie na ich prośbę postanowiłam kolejny raz zająć się sprawą i wystąpić z interpelacją do władz wykonawczych miasta.
Z roku na rok rośnie zadłużenie najemców lokali komunalnych i socjalnych w Świdnicy. Miasto coraz bardziej przypomina właściciela, który sam nie potrafi uporać się z własną nieruchomością – i który pomimo ogromnych zaległości nie wdraża skutecznych narzędzi zaradczych. Pytanie czy jest jednak sposób, by ro odmienić? Już raz ponad 20 lat temu wyzerowano niemalże wszystkie długi najemców, tymczasem znów są one ogromne.
Władze wykonawcze Świdnicy chętnie chwalą się inwestycjami i pozyskanymi środkami zewnętrznymi, ale jak wygląda realna skuteczność składanych wniosków? Kto pisze te projekty? Ile z nich przeszło, a ile odrzucono? I ile to kosztuje mieszkańców? W jednej ze swoich interpelacji zadałam pytania o konkret: pełen wykaz dotacyjnych wniosków Gminy Miasto Świdnica, jej jednostek i spółek – za lata 2022–2024.
Mimo że Starostwo Powiatowe w Świdnict wydało decyzję o odszkodowaniu za wywłaszczone działek z ROD „Stokrotka” za przekazanie terenów dla miasta Świdnicy pod budowę ulicy Inżynierskiej a wojewoda kilkukrotnie potwierdzał procedurę – odszkodowania do dziś nie zostały wypłacone. Dlaczego? Bo to Miasto Świdnica złożyło odwołanie, uznając decyzję za „zbyt hojną”.
Świdnica ma własną gazetę samorządową, którą mieszkańcy i opozycja nazywają tubą propagandową władzy. Mimo to z budżetu miejskiego Beata Moskal-Słaniewska opłaca także inne redakcje prasowe. Jakie redakcje, portale i firmy zarabiają na „informowaniu” o działaniach prezydentki i urzędu? Gdzie i za ile odbywa się promocja medialna Świdnicy kierowana na zewnątrz? Te pytania zadają nie tylko mieszkańcy, ale i niezależne środowiska dziennikarskie, które od lat mają ograniczony dostęp do miejskich informacji.
W Świdnicy nie brakuje miejsc, gdzie pozornie drobna sprawa urasta do rangi poważnego zagrożenia. Tak stało się na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu ulic Łukasińskiego i Esperantystów – w stronę osiedla Zawiszów i cmentarza. To miejsce, którym codziennie poruszają się mieszkańcy, w tym osoby starsze, dzieci z rodzicami czy osoby odwiedzające groby bliskich.
Świdnicastała się magnesem dla bezdomnych z całej Polski, a my jako miasto nie potrafimy uporać się z codziennym funkcjonowaniem tej grupy w przestrzeni publicznej. W samym lutym 2024 r. w Świdnicy przebywało 215 osób bezdomnych – z czego tylko 47 miało tu ostatni meldunek stały. To oznacza jedno: Świdnica stała się miastem schroniskowym, do którego trafiają osoby bezdomne z całej Polski.